„Grinch: Świąt nie będzie!”
Zdecydowanie jedna z najpopularniejszych ról Jima Carreya. Scenariusz filmu oparty jest na książce autorstwa Dr. Seussa, która opowiada o tajemniczym zielonym stworze, który nie cierpi Świąt i za wszelką cenę stara się je zniszczyć.
Charakteryzacja aktora trwała codziennie 3 godziny, przez co Carrey miał problemy, aby sobie z tym poradzić! Doszło do tego, że aktor zwrócił się o pomoc i rady do jednostki specjalnej Navy SEAL, której żołnierze uczyli Jima sztuczek z podręcznika „Jak przetrwać tortury” – nic dziwnego, że Grinch był tak zgryźliwy!
„The Holiday”, czyli świąteczna zamiana miejsc.
Film opowiada historię dwóch kobiet, które pod wpływem impulsu postanowiły zamienić się domami na Święta Bożego Narodzenia. Żyjąca w zimnej Anglii Iris przeprowadza się do Los Angeles, tym samym Amanda wylatuje do Wielkiej Brytanii. Obie kobiety odnajdują to, czego nie spodziewały się po tej zmianie, czyli… wielką miłość.
Scenariusz stworzono z myślą o głównych aktorach, czyli Cameron Diaz, Kate Winslet, Jack’u Black’u oraz Jude Law, co sprawiło, że odgrywane przez nich postacie idealnie do nich pasują. Kolejną ciekawostką jest to, że strona internetowa, dzięki której główne postacie zamieniły się domami, istnieje naprawdę!
„Elf”
Film opowiada o Buddym, mężczyźnie, który jako dziecko stał się pasażerem na gapę… Świętego Mikołaja. Doprowadziło to do tego, że znalazł się na Biegunie Północnym, gdzie wychowały go Elfy i on sam początkowo żyje w przeświadczeniu, że jest jednym z nich.
Ostatecznie orientuje się jednak, że jest człowiekiem i wyrusza na poszukiwania swojego biologicznego ojca do Nowego Jorku. Ten okazuje się być zgryźliwym biznesmenem, ale dzięki miłości swojego syna budzi się w nim dobry człowiek.
Ciekawostką jest to, że film stał się inspiracją do sztuk wystawianych na Broadwayu!
„Love, actually” / „To właśnie miłość”
Produkcja jest prawdziwym świątecznym hitem. Film opowiada o dziesięciu historiach miłosnych, które rozgrywają się w okresie Bożego Narodzenia. Jeśli znacie polski kinowy hit „Listy do M” to wiedzcie, że właśnie „Love, actually” było inspiracją do nakręcenia polskiej wersji.
Jedną z ciekawostek dotyczących filmu jest to, że jedna z najlepszych scen, przedstawiająca tańczącego Hugha Granta, miała się w nim nie pojawić! Aktor uważał, że nie pasuje ona do jego roli, dlatego też odkładał jej nakręcenie do ostatniego dnia. Ostatecznie Hugh nie tylko zatańczył, ale też zaśpiewał!
„Kevin sam w domu” – czyli świąteczna produkcja, którą znają wszyscy!
Czy możecie wyobrazić sobie Święta bez oglądania perypetii naszego ulubionego Amerykanina? Co ciekawe, film wpisał się do Księgi Rekordów Guinnessa jako najbardziej dochodowa komedia familijna.
Film pojawia się na ekranach polskich odbiorników nieprzerwanie od 1995 roku – jedynie w 2010 nie mogliśmy go oglądać, co skutkowało protestem na Facebooku, w którym wzięło udział aż 46 tysięcy osób!
A czy Ty chcesz spędzić swoje następne święta w Nowym Jorku?