Opuszczam Nowy Jork! Byliśmy razem ponad 365 dni. Dużo razem przeszliśmy-tych dobrych momentów i tych mniej optymistycznych. Aczkolwiek nigdy mnie nie zawiódł. Zapierał wdech w piersi, nie znał słowa „stop”, a w tym wszystkim miał tą nutkę uroku … Dał mi lekcję życia, której nigdy nie zapomnę. Ale teraz jest już czas, czas na nową przygodę.
Pobyt tutaj przez rok pokazał mi jak wiele mogę. Pewnie spytacie; ale, ale co mogę?! Teraz już wiem, że mogę wszystko. Nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych, są jedynie wyzwania, które muszę pokonać. Uświadomiłam sobie, że tak naprawdę potrzebna mi odrobina cierpliwości oraz racjonalnego myślenia. Wyeliminowałam niepotrzebny stres, zaczęłam doceniać małe rzeczy, a przede wszystkim poznałam samą siebie… Mimo, że opuszczam mój drugi dom, wiele rzeczy wciąż zostaje w mojej głowie. Jedną z nich chciałabym się z wami dziś podzielić, są nimi wspomnienia.
Nie będę ukrywać, że najbardziej będę tęsknić za swoją host family i okolicą. Ten rok zbliżył nas do siebie, a wszystkie tysiące mil, które zrobiłam po okolicy tylko mnie w tym utwierdzają. Przeżyłam cztery różne pory roku! Po upalne lato, po burzę śnieżną i -30C zimy! Wierzcie mi lub nie, ale Nowy Jork pod tym względem jest naprawdę szalony! I właśnie dlatego go kocham! Nie jesteście w stanie go przewidzieć.
Będąc w Stanach zawsze czułam wsparcie od agencji, LCC czy mojej rodzinki. Aczkolwiek czym byłby pobyt tutaj bez znajomych?! No właśnie! Uwielbiam fakt, że Au Pairki socjalizują się ze sobą, bo jak kto inny miałby Cię lepiej zrozumieć jak nie druga Au Pair? Poznałam mnóstwo cudownych ludzi, zawiązałam przeróżne przyjaźnie, a wszystko dzięki grupie na Facebooku- Polskie au pair w USA. Nie ważne czy jechałam na koniec Stanów czy do Nowego Jorku – to właśnie w tym miejscu wszyscy się spotykamy! Z pewnością zatęsknię za postem „Hejka! Z kim się widzę jutro w NYC?”
Podróże! Te małe jak i te duże. Uwielbiałam brać moją podręczną walizeczkę i ruszyć w nieznane! Razem dużo przeszłyśmy; zaczynając od popsutego zamka kończąc po brak kółka, ale to właśnie dzięki temu wiem ile zobaczyłam i doświadczyłam! Los Angeles, Miami czy Nowy Jork… to tylko wierzchołek góry lodowej. Mój tato zawsze mawiał „podróże kształcą” coś w tym jest!
Przede mną dalsze przygody, a tymczasem żegnaj Nowy Jork!
Agata