Podczas programu moje życie zmieniło się o 180 stopni! Zmieniło się nie tylko życie towarzyskie, ale przede wszystkim ten wyjazd dał mi czas na to, żeby zmienić samą siebie. Podczas pobytu w USA poznałam niesamowitych ludzi, którzy stali się dla mnie przyjaciółmi na całe życie. Tak naprawdę tam wszystkie relacje zawiązują się szybciej, co na pewno związane jest z potrzebą kontaktu z innymi ludźmi, ale również chęcią poznawania nowych kultur, ciekawością świata. Oprócz ogromnej rzeszy międzynarodowych znajomych poznałam dużo Polek, których na pewno nie poznałabym w Polsce. W ciągu dwóch lat poznałam ludzi z różnych kontynentów, dzięki czemu moje spojrzenie na świat, na to, jak żyje się w innych krajach, uległo zmianie. Zrozumienie różnic kulturowych niewątpliwie jest częścią tego programu. Przebywając z ludźmi mówiącymi w innych językach, wychowanych w innych kulturach niż nasza uczymy się nie tylko otwartości na drugiego człowieka, ale przede wszystkim cierpliwości, która tak często jest konieczna.
Dzięki rutynie jaka panowała w mojej rodzinie, mój plan dnia nie ulegał nigdy wielkim zmianom, dzięki czemu mogłam z góry planować mniejsze i większe wyjazdy. Podróżowałam w każdej wolnej chwili. Udało mi się zorganizować 3 duże wycieczki – jedną do Teksasu, Alabamy, Luizjany, drugą śladami Elvisa Presleya w Tennessee, a trzecią do Kalifornii, Arizony i słynnego Las Vegas. Oprócz tego odwiedziłam Miami, Bahamy, Chicago, kilka razy Nowy Jork, Filadelfię, Kanadę oraz wiele miasteczek w pobliżu Waszyngtonu. Z każdego wyjazdu przywiozłam ze sobą nie tylko masę zdjęć, wspomnień, ale przede wszystkim historii, które takim wypadom towarzyszą. Każdy wyjazd to ciekawsza historia, którą razem ze swoimi travel buddies będziemy pamiętać przez całe życie. W czasie każdej z wycieczek spełniłam swoje mniejsze i większe marzenia, których nikt nie będzie mi w stanie zabrać.
Moja rodzina goszcząca przez ten czas stała się moją prawdziwą rodziną. Mogę z pełną świadomością tego słowa nazwać się szczęściarą, że to właśnie oni byli częścią mojej przygody. To czego się dzięki nim nauczyłam będzie mi towarzyszyć przez całe życie. Opiekowałam się dwójką najcudowniejszych chłopców, którzy każdego dnia sprawiali, że na mojej twarzy pojawiał się uśmiech, a każda chwila spędzona z nimi uczyła mnie jeszcze większej cierpliwości i miłości. Milo i Niko chodzili do szkoły, dlatego miałam w ciągu dnia sporo czasu wolnego na załatwienie swoich spraw – czy to spotykałam się ze znajomymi, czy chodziłam dodatkowe zajęcia. Do moich obowiązków należało przede wszystkim pilnowanie harmonogramu zajęć chłopców, dowiezienie ich na czas na zajęcia dodatkowe oraz spędzanie czasu w kreatywny sposób. Trafiłam na dzieci głodne atrakcji, dlatego nasz dzień nawet w ciągu zimy nie był nigdy nudny. Mój host dad pochodzi z Izraela dlatego też nasze święta były ciekawe – obchodziliśmy Boże Narodzenie, ale także Hannukah oraz inne święta żydowskie. Moja host mom była osobą tak otwartą i przyjacielską, że w bardzo szybkim czasie nawiązała się między nami więź. Mogłam porozmawiać z nią na każdy temat. Nie było też między hostami a mną relacji boss-pracownik. Wszystko odbywało się na zasadzie przyjaźni i wspólnego szacunku. Z moją rodziną mam kontakt do dzisiaj, wspólnie planujemy kiedy możemy się wzajemnie odwiedzić.
Program Au Pair był najlepszą przygodą mojego życia, do której będę wracać myślami bardzo często. Dzięki niemu poznałam i zobaczyłam rzeczy, miejsca, których nie miałabym okazji zobaczyć na własną rękę. Znajomości, które zawarłam dają mi okazje do poznawania jeszcze większej części świata. Będę zachęcać z całego serca każdego żeby sam skorzystał z niesamowitej szansy jaką daje ten program. Moja przygoda z Au Pair skończyła się 3 miesiące temu, jednak mam wrażenie, że w głębi serca trwa nadal.